
21 protestów wyborczych w Sądzie Najwyższym
W obliczu 21 protestów wyborczych, Sąd Najwyższy staje przed wyzwaniem oceny ich zasadności. W tle kontrowersje, międzynarodowe spojrzenia i ściśle określone procedury. Czy decyzja do 2 lipca przyniesie rozstrzygnięcie? Sprawa budzi emocje i pytania o przyszłość.
Do Sądu Najwyższego wpłynęło 21 protestów związanych z wyborami prezydenckimi, które odbyły się między 18 maja a 1 czerwca. Termin składania tych protestów upływa 16 czerwca. Wnioski dotyczyły kwestii związanych z rzekomymi manipulacjami podczas wyborów, w tym zażywania korali jako symbolu kampanii jednego z kandydatów oraz kontrowersyjnych wypowiedzi członków komisji wyborczych na platformach społecznościowych. Każdy protest musi być dostarczony na piśmie, opcje takie jak e-mail czy faks są niedopuszczalne. Złożenie dokumentów może nastąpić osobiście w Sądzie Najwyższym lub za pośrednictwem placówek pocztowych.
Protesty będą oceniane przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, której kompetencje dotyczące wyborów są jednak kwestionowane przez rząd. Po rozpatrzeniu wszystkich wniosków, Sąd Najwyższy ma 30 dni od momentu ogłoszenia wyników wyborów, aby zdecydować o ich ważności. Deadline na wydanie tego orzeczenia przypada na 2 lipca. Przepisy wprowadzone w 2018 roku, które obecnie obowiązują, przeniosły odpowiedzialność za te decyzje do nowo utworzonej izby sądu, co wywołało międzynarodowe kontrowersje ze względu na sposób jej kształtowania.