
Były zastępca stołecznej policji z zarzutami za zatrzymanie związkowców
Były wysoki rangą funkcjonariusz policji stoi w obliczu poważnych zarzutów związanych z kontrowersyjnym zatrzymaniem działaczy związkowych. Sprawa, pełna zwrotów akcji i prawnych komplikacji, ponownie przykuwa uwagę wymiaru sprawiedliwości. Jakie będą jej dalsze losy i konsekwencje dla zaangażowanych stron?
Były zastępca komendanta stołecznego policji, Marek Ch., stanął przed zarzutem przekroczenia uprawnień związanych z zatrzymaniem pięciu osób 30 października 2020 roku. Ma to związek z funkcjonowaniem jako dowódca operacji policyjnej nazwanej "Jesień 5". Zatrzymanie miało miejsce na autostradzie A2 niedaleko Pruszkowa, a dotyczyło członków Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza, podróżujących z Poznania do Warszawy na Strajk Kobiet. Funkcjonariusze przetrzymywali związkowców na komisariacie w Pruszkowie przez kilka godzin, po czym ich wypuścili.
Związkowcy zgłosili podejrzenie popełnienia przestępstwa przez policję. Warszawska prokuratura początkowo odmówiła wszczęcia śledztwa, ale to postanowienie zostało uchylone przez Sąd Rejonowy w Pruszkowie, co przyczyniło się do ponownego podjęcia śledztwa przez prokuraturę okręgową. Mimo że śledztwo zostało później umorzone, to po wniesieniu zażalenia przez pełnomocnika pokrzywdzonych, Prokuratura Regionalna w Warszawie przychyliła się do skargi i wznowiła postępowanie. Marek Ch. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień; grozi mu kara do trzech lat więzienia.