
Gwałtowne spadki na światowych giełdach po nowych cłach USA
Zawirowania na światowych rynkach osiągnęły nowy poziom po ogłoszeniu amerykańskich ceł, wywołując falę spadków od Azji po USA. Giełdy doświadczają niestabilności, przypominając najgorętsze momenty pandemii, a inwestorzy zmagają się z niepewnością co do przyszłości gospodarki światowej.
Giełdy na całym świecie, w tym Europy, Azji i USA, zanotowały znaczne spadki po wprowadzeniu przez Stany Zjednoczone nowych ceł na importowane towary. Na warszawskiej giełdzie oba główne indeksy, WIG i WIG20, zakończyły sesję z blisko 1,5-procentowym spadkiem. Takie trendy spowodowały, że media porównują sytuację do najgorszych dni pandemii Covid-19, nazywając ją "czarnym poniedziałkiem". Stoxx 600, główny europejski indeks, zanotował 6-procentowy spadek podczas sesji, a na koniec dnia jego strata wynosiła 4,54 proc. Niemiecki DAX również przeżył znaczące załamanie, notując spadki przekraczające 10 proc. przez pewien czas. Inne europejskie indeksy także nie uniknęły przeceny, np. CAC 40 o 4,8 proc. i FTSE100 o 4,4 proc. Podobne problemy przeżywała Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie, gdzie w poniedziałek indeks WIG20 stracił ponad 5 proc.
Do południa sytuacja na warszawskiej giełdzie nieco się poprawiła, jednak ostatecznie na zamknięciu indeksy nadal traciły na wartości. Zmienność na giełdach wymusiła na GPW ogłoszenie "wyjątkowych warunków rynkowych", w związku z czym zawieszono handlowanie na godzinę w celu ochrony inwestorów. Spadki odnotowano również na rynkach azjatyckich, z japońskim Nikkei tracącym 7,83 proc., a giełda w Hongkongu zdołała osiągnąć najniższe wartości od 1997 roku. Na Wall Street także nie brakowało przecen - S&P 500 stracił 3,24 proc., Nasdaq 3,91 proc., a Dow Jones 2,85 proc. Gwałtowność spadków odzwierciedlała obawy inwestorów związane z nową polityką celną USA oraz prognostycznymi raportami amerykańskich banków dotyczącymi przyszłości gospodarki Stanów Zjednoczonych.
Sytuacja pogorszyła się po deklaracji prezydenta USA o utrzymaniu wraz z możliwością wprowadzenia kolejnych ceł w przyszłości. Po tej zapowiedzi spadki indeksów na Wall Street jeszcze się pogłębiły. Doradca ds. handlu USA stwierdził, że Unia Europejska musi znieść pozataryfowe bariery, aby osiągnąć porozumienie handlowe. Pomimo obaw dotyczących recesji w USA, doradca wyraził przekonanie, że dochody z ceł pomogą wprowadzić cięcia podatkowe, prognozując że Dow Jones zakończy rok na 50 tys. punktach. Doniesienia wskazują, że od inauguracji prezydentury z amerykańskich rynków kapitałowych zniknęło 11 bln dolarów, w tym 6,4 bln jedynie w ostatnich dniach. USA wdrożyły 10-procentowe cła na prawie wszystkie towary, co dotknęło m.in. Chiny i Unię Europejską, które odpowiedziały podobnymi działaniami.