
Myszołowiec siejący terror w Flamstead: koniec strachu po schwytaniu
W spokojnej angielskiej osadzie Flamstead zapanował chaos, gdy niespodziewany drapieżnik zaczął terroryzować mieszkańców. Co zmotywowało myszołowca do ataków i jak lokalna społeczność poradziła sobie z tym nietypowym wyzwaniem? Odkryj, jak determinacja i współpraca doprowadziły do rozwiązania kryzysu.
W osadzie Flamstead w hrabstwie Hertfordshire przez kilka tygodni terror siał myszołowiec, znany jako parabuteo unicinctus. Atakował on mieszkańców, skupiając się głównie na osobach wysokich i łysych, co skłoniło wielu do noszenia czapek i używania parasoli jako ochrony. Ptak swoim agresywnym zachowaniem doprowadził do sytuacji, w której listonosze przestali dostarczać pocztę, robotnicy wstrzymali prace budowlane, a plac zabaw stał się niemal pusty. Co więcej, oprócz mężczyzn, jego ofiarą zaczęły padać kobiety i dzieci. Ponad 20 sokolników z całego kraju próbowało schwytać drapieżnika, jednak ich wysiłki przyniosły sukces dopiero w trzecim tygodniu akcji.
Specjaliści tłumaczą niezwykłe zachowanie myszołowca brakiem równowagi hormonalnej i związanym z tym sezonem godowym. Ptak, pochodzący z Ameryki Południowej, nie jest naturalnie przystosowany do życia w Wielkiej Brytanii i przebywał na wolności od listopada. Świetnie sobie radził, do tego stopnia, że część mieszkańców karmiła go, co spowodowało jego nadwagę. Ostatecznie został schwytany przez sokolnika w ogrodzie jednego z mieszkańców i obecnie jest szkolony, by ponownie móc latać, nie zagrażając ludziom. Czynność ta została pozytywnie oceniona zarówno przez lokalną radę parafialną, jak i przez mieszkańców, którzy odetchnęli z ulgą. Szczególnie zadowolony był 75-letni Jim Hewitt, który wcześniej został ranny przez ptaka.