
Pożar na Heathrow: Przerwa operacji i chaos dla 200 tys. pasażerów
Chwilowy paraliż jednego z największych lotnisk świata, emocje tysięcy podróżnych i pytania o infrastrukturę - jakie wnioski można wyciągnąć z nagłego kryzysu na Heathrow? Sprawdź, co się wydarzyło, jak wyglądało przywracanie normalności i jakie są konsekwencje dla przewoźników i pasażerów.
Lotnisko Heathrow wznowiło część swoich operacji po pożarze podstacji elektrycznej w Hayes, który zakłócił jego funkcjonowanie. Ogień wybuchł w czwartek na piątek, powodując paraliż komunikacyjny i zakłócając podróże ponad 200 tysięcy pasażerów. Transformator podstacji, będący jedynym źródłem zasilania lotniska, uległ awarii, co zmusiło władze do zamknięcia lotniska na kilka godzin.
Pierwsze połączenia wznowiono w piątek wieczorem, lotem British Airways z Perth, który wylądował po godzinie 18. Lotnisko, którego funkcjonowanie było początkowo planowane na obsługę ponad 1350 lotów, musiało zmierzyć się również ze stratami finansowymi. Notowania przewoźników, takich jak IAG, Lufthansa i Ryanair, spadły. Eksperci wskazują, że choć skutki ekonomiczne będą krótkoterminowe, będą one wyraźnie odczuwalne.
Dyrektor Heathrow przyznał, że brak rezerwowego zasilania był kluczowym problemem infrastrukturalnym. Brytyjska minister transportu zaznaczyła, że nie ma dowodów na sabotaż w związku z pożarem. Dochodzenie w tej sprawie nadal trwa, a zagrożenia dla infrastruktury wywołały potrzebę rewizji zabezpieczeń energetycznych lotniska.