
Prezydent Korei Południowej na cenzurowanym po stanie wojennym
Korea Południowa stoi w obliczu politycznego kryzysu po ogłoszeniu i szybkim odwołaniu stanu wojennego przez prezydenta Juna Suk Jeola. Mimo przeprosin i kontrowersji, przyszłość prezydenta wciąż jest niepewna, a społeczeństwo domaga się zmian, co prowadzi do intensywnej debaty narodowej.
Prezydent Korei Południowej, Jun Suk Jeol, przeprosił społeczeństwo za zamieszanie spowodowane ogłoszeniem stanu wojennego 3 grudnia, ale nie podał się do dymisji. Mimo że decyzja ta wywołała wiele kontrowersji i protestów, zapowiedział, że nie uchyli się od odpowiedzialności prawnej. Stan wojenny, który trwał zaledwie sześć godzin, został odwołany po tym, jak koreańscy deputowani przegłosowali uchwałę odrzucającą decyzję prezydenta. Jun Suk Jeol podkreślił, że zarządzenie stanu wojennego było desperacką decyzją mającą na celu ochronę interesów państwa, ale przyznał, że wywołał tym niepokój obywateli.
W kraju trwa debata nad przyszłością prezydenta, a wiele grup, w tym Koreańska Konfederacja Związków Zawodowych (KCTU), domagają się jego natychmiastowego odsunięcia od władzy. Partie opozycyjne, które mają większość mandatów w 300-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, planują w sobotę głosowanie nad wnioskiem o impeachment. Decyzja o postawieniu prezydenta w stan oskarżenia wymaga zgody dwóch trzecich parlamentarzystów. Tymczasem Partia Władzy Ludowej Juna ogłosiła, że będzie blokować ten wniosek, chociaż niektórzy jej członkowie rozważają poparcie impeachmentu, jeśli prezydent nie złoży wiarygodnego planu rezygnacji.