
Wykrycie bakteriozy ziemniaków z Polski: Londyn zaostrza kontrole
Polskie ziemniaki znalazły się pod lupą po wykryciu groźnej bakterii. Mimo że nie stanowi ona zagrożenia dla ludzi, jej obecność wywołała reakcję na poziomie unijnym. Dowiedz się, jakie działania zostały podjęte, aby zapobiec jej rozprzestrzenianiu i jakie wyzwania czekają rolników.
Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa rozpoczęła dochodzenie w sprawie wykrycia bakteriozy pierścieniowej w polskich ziemniakach. Chociaż bakteria Clavibacter sepedonicus, odpowiedzialna za tę chorobę, nie zagraża ludziom, zgodnie z unijnymi przepisami musi być zwalczana. Brytyjskie służby fitosanitarne zidentyfikowały jej obecność w dostawach ziemniaków z Polski na początku marca, co zmusiło je do zaostrzenia kontroli tych produktów. Wszystkie przesyłki z Polski poddawane są teraz badaniom mającym wykluczyć obecność bakterii Cs.
Choroba często ma bezobjawowy przebieg, niewykrywalny bez specjalistycznych badań. Unijne i krajowe regulacje precyzują, że ziemniaki zainfekowane bakteriozą nie mogą być używane do sadzenia i muszą zostać zniszczone lub wykorzystane w sposób uniemożliwiający dalsze rozprzestrzenianie choroby, np. w przemyśle. Zaleca się stosowanie sadzeniaków ziemniaczanych z paszportem roślin bądź bulw testowanych pod kątem obecności bakterii. Koszty takich badań zostały niedawno zmniejszone o 90 proc. Pomimo poprawy stanu fitosanitarnego upraw w Polsce, bakteria Cs jest wciąż okazjonalnie wykrywana.